Hej, to
znowu ja Ari . Mam dla was opowiadanko, które tak jak
zaproponowała pewna osóbka zaczynać się będzie od złapania Duncana na wyspie. Dla tych którzy nie pamiętają to 8 odcinek
5 sezonu ;)
- Zostawcie
mnie! - próbowałem wyrwać się policjantom. - Nie mam z tym nic wspólnego!
- Zamknij się Johnson! Teraz idziesz z nami!- otworzył drzwi do radiowozu i wepchnął mnie do środka.
- Ej może tak delikatniej?!- powiedziałem retorycznie
uderzając się o róg auta.
Policjanci
wsiedli do samochodu i po chwili odjechaliśmy.
Ku#wa jak ja mogłem się tak złapać?! Tak kretyńsko! Przecież to niemożliwe. Miałem ochotę rozwalić wszystko dookoła zaczynając
oczywiście od Chrisa. Zapłaci mi za to!
Jechaliśmy tak dosyć długo. W głowie snułem najróżniejsze plany
ucieczki. Spojrzałem na kajdanki zapięte na moich nadgarstkach. Przeanalizowałem dokładnie wszystkich policjantów. Kierowca wyglądał na ich „dowódcę”, w dodatku dosyć silnego dowódcę. Obok niego siedział tępy i słaby kadet,
widać, że to jego pierwsza akcja. Mnie otoczyły dwa goryle? Raczej dwa Owen’y, założę się, że nie będą mnie gonić gdy zacznę uciekać. To będzie proste.
Wyjrzałem przez okno.
- Eee nie
chcę jakoś przeszkadzać, ale właśnie minęliśmy komisariat- powiedziałem lekceważąco.
Kierowca
spojrzał na mnie i uśmiechnął się ironicznie jakby cała ta sytuacja
go bawiła.
- Pojedziemy
tam później teraz ktoś chciałby Cię zobaczyć- powstrzymywał się od śmiechu.
Przygryzłem wargę i starałem sobie przypomnieć okolice.
O kur#a! Już wiem gdzie jestem!
- Ej panowie
a może tak się dogadamy? Zawieziecie mnie na
komisariat. Wyjaśnimy tą całą sytuacje. – starałem się jakoś z tego wykręcić zanim nie będzie za późno.
- Nie
przesadzaj Johnson, to tylko Twój ojciec.- odezwał się jeden z policjantów.
- No właśnie.- przełknąłem ślinę na samą myśl o moim
ojczulku .
Gliniarz
wysiadł z auta i zaprowadził mnie pod same
drzwi mojego jakże cudownego domku. Przed nimi stała moja matka. Przytuliła mnie mocno a
po chwili odepchnęła. Robiła tak zawsze
gdy zbliżał się mój kochany tatuś.
- Duncan, coś ty znowu narobił?!- wykrzyknęła mi w twarz.
Zaraz znowu
się zacznie."Wytykanie mi jaki to jestem zły, że mój braciszek
nigdy by się tak nie zachował. Dlaczego zawsze tylko ja wpakowuje się w coś „złego”. Jak ja wyobrażam sobie przyszłość. Nigdzie nie znajdę pracy. Zawsze
ta sama śpiewka."
O chyba już skończyli. Spojrzałem na zegarek. Hmm 5 minut szybciej niż zwykle.
- Ej panie
arcyważny funkcjonariuszu policji, wezmę jeszcze swoje rzeczy i będziemy mogli
jechać na komisariat.-krzyknąłem do niego
lekceważąco i pobiegłem w stronę mojego pokoju.
Był jakiś taki …czysty. Całkiem inaczej wyglądał niż go zostawiłem. W sumie nie było mnie sporo
czasu na pewno zaczęło coś tam gnić.
Podszedłem do mojej szafy. Zacząłem szukać jakichś rzeczy, które pomogłyby pomóc mi w
ucieczce.
- Nie
szukaj, i tak nic nie znajdziesz.- odezwał się głos mojego „ukochanego” braciszka.- Ojciec i reszta
gliniarzy zanim tu przyjechałeś wszystko
wyrzucili. A tak właściwie, jak mogłeś zmieścić tyle rzeczy w tak małym pokoju?
Spojrzałem na niego tak jakbym chciał go zabić. W sumie to było by dosyć fajne doświadczenie w moim życiu. Zabić brata policjanta, w domu gdzie znajdowało się takich 6 stróżów prawa. Niezły wynik.
- Nie mogłeś mi czegoś schować?- zapytałem- A nie przecież ty jesteś ten najukochańszy,
najgrzeczniejszy i w ogóle taki zajeb#sty.– powiedziałem do niego sarkastycznie. – Ty przecież nigdy nie łamiesz zasad.- widziałem jak zaczyna
się gotować w nim złość. Wziąłem torbę, wrzuciłem do niej jakieś ciuchy i kierowałem się do wyjścia.
- Czekaj!-
krzyknął - Masz, weź to. Tylko nikomu nie mów.- powiedział wręczając mi pistolet.
Chwila,
chwila czy on mi właśnie pomógł?! Przecież to nie możliwe.
- Ma cały magazynek? - spytałem prawie, że szeptem.
- Tak, ale
masz tu jeszcze jeden.- wymamrotał po cichu.
Coś tu jest nie tak. Zamknąłem drzwi. Chwyciłem Dylana za koszule i przycisnąłem do ściany. Wyciągnąłem scyzoryk i
przyłożyłem do jego
szyi.
- Słuchaj! Jeśli myślisz, że mnie w coś wrobisz to się grubo mylisz. Sypnij komukolwiek, że zamierzam uciec a zamienię twoje życie w koszmar! Jasne?!- Przyłożyłem scyzoryk jeszcze bliżej.
- Hej, uspokój się! Nie chciałem Cię wsypać a nic z tych
rzeczy.- odpowiedział odsuwając moją rękę z ostrym narzędziem.
- To po co
mi pomagasz?- spytałem lekko zbity z tropu.
-Eh no bo ja…- zaczął mamrotać coś pod nosem.- Ja ten yyy…
- No wykrztuś to z siebie. Twoi kumple z pracy zaraz się skapną, że mnie tak długo nie ma.- powiedziałem
podenerwowany.
- No dobra.
Bo ja mam już dosyć bycia tym dobrym.- wybełkotał poczym usiadł na łóżku.
Podniosłem brew.- Chwila czy ja dobrze usłyszałem? Wiecznie obrzydliwie miły, nigdy nie łamiący zasad Dylanek
chce przejść na „ciemną stronę mocy”?- spytałem z niedowierzaniem .
- No
tak.-odpowiedział całkiem poważnie.- Pomożesz mi?- spytał z fałszywym uśmiechem na ustach.
Zacząłem się śmiać. Upadłem na ziemie.- Że co? Ja mam Ci pomóc?! I to
jeszcze w takiej sprawie. Chyba sobie jaja robisz.- powiedziałem śmiejąc się równocześnie.
- Duncan, ja
mówię poważnie.-
powiedział z oburzeniem.
- Myślisz, że „tym złym” staje się tak szybko? O nie, na to trzeba sobie zapracować. Wiesz ile lat potrzeba żeby wyrobić sobie dobrą „złą” reputacje?!- powiedziałem
zdenerwowany.
-Ale czekaj,
to mogło by się udać. Wtyka na
policji. Tak to jest to!- krzyknąłem tak aby
nikt nas nie usłyszał.- Słuchaj!- szepnąłem słysząc kroki gliniarzy.- Pogadamy później, odwiedź mnie w więzieniu czy tam na komisariacie.
CDN.
Podobało się? Tak wiem beznadziejne :( No cóż piszcie wasze opinie.
Kolejne
opowiadanie jeśli się spodoba będzie może w czwartek ;)
-Ari
Awww *-* Genialne! Nie mogę doczekać się nexta :)
OdpowiedzUsuńOk
OdpowiedzUsuńZajebiste po prostu <333 Pisz dalej nie moge sie doczekac nastepnej czesci :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Nie wiem czemu ktoś napisał "ok", to było.... Genialne!!!
OdpowiedzUsuńNawet fajne moze potem sie bardziej rozkreci.. To nie jest hejt po prostu nie przepadam za duncanem ale opowiadanie jest spoko
OdpowiedzUsuńSuper *~* też nie przepadam za Ducanem ale opowiadanie extra *^*
OdpowiedzUsuń