- O panowie
policjanci jak miło was znowu widzieć.- Powiedziałem z szyderczym uśmiechem.
- Tak, tak
my też tęskniliśmy - przewrócił oczami-, ale teraz idziesz z nami. Jasne?- Spytał
bardzo poważnie.
- Tak jest,
sir!- Powiedziałem nieco sarkastycznie i poszedłem do salonu.
Ojciec siedział w
fotelu i oglądał telewizję. Jak zwykle ten to się najwięcej mną przejmuje. Spojrzałem
na matkę, wyglądała na taką zawiedzioną. Po twarzy spływały pojedyncze łzy.
Podszedłem do niej.
-Przepraszam
mamo. Wiem zawiodłem cię, ale nie zmienisz mnie. Taki już jestem.- Zrobiło mi
się przykro. Nie ma nic gorszego niż zawieść własną matkę. Po tym, co
powiedziałem nie oczekiwałem żadnej reakcji a ona zrobiła coś, czego nigdy
wcześniej nie zrobiła.
- To ja przepraszam
synku. Kocham Cię.- Przytuliła mnie mocno i pocałowała w policzek.
Odszedłem od
niej i kierowałem się w stronę wyjścia.
- Dobra
panowie możemy już iść.- Krzyknąłem do gliniarzy przy drzwiach.
- Duncan
zaczekaj!- Usłyszałem głos Dylana.
- Co znowu?
– Spytałem nieźle wkur#iony.
- Chciałem
się pożegnać.- Puścił oczko i wyciągnął ręce.- No dalej zróbmy „misiaczka”.
- O Jezu… No
dobra.- Wyciągnąłem ręce i zrobiłem misiaczka?!
- Słuchaj,
wyciągnę Cię z pierdla. Znajdę najlepszego prawnika w mieście. Masz mój numer.
Zadzwoń czy będziesz uciekał czy posiedzisz grzecznie w klatce. Ok? -Powiedział
dając mi kartkę z numerem telefonu.
- Spoko ja
też będę tęsknił.- Powiedziałem nieco głośniej tak, aby gliniarz usłyszał.
- Możemy już
iść?- Spytał zniecierpliwiony gliniarz.
- A czy ja
wam zabraniam?- Odpowiedziałem i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do
auta. Po chwili samochód ruszył.
- To jak
panowie, wieziecie mnie najpierw na komisariat czy prosto do tego waszego
zakładu karnego?- Spytałem.
- Najpierw
komisariat kolego.- Odpowiedział najkrócej jak mógł.
„Na komisariacie”
- Witam
panie...-gliniarz spojrzał na kartkę.- Johnson, zapraszam do środka.- Wskazał
ręką na jakieś pomieszczenie.
Wszedłem do
pokoju. Wyglądał jakby zwymiotował tam jednorożec. Chcą mnie wykończyć
psychicznie? Usiadłem na krześle a nogi położyłem na stół.
- Mógłbyś
zdjąć te nogi ze stoły?- Spytał zażenowany.- Im szybciej zaczniemy tym szybciej
skończymy.
Zdjąłem te
cholerne nogi tylko po to, aby wyjść z tej lukrowanej tęczą klatki.
- Lepiej?!-Krzyknąłem
-Zdecydowanie,
a teraz zadam Ci kilka pytań dobrze?- Spytał jakoś tak dziwnie miło.
Byłem już
przyzwyczajony, że za każdym razem, gdy mnie przesłuchiwano krzyczano: „
Zamknij się gówniarzu! Gadaj już! Przymknij się, teraz ja mówię!...” Ten jest
jakiś inny. Ale mniejsza z tym.
- Nie
odpowiem na żadne pytanie bez rozmowy z moim prawnikiem.-Uśmiechnąłem się
chytrze.
-Johnson przecież
ty nie masz prawników.- Powiedział po chwili.
- No
właśnie. Dlatego chciałby do kogoś zadzwonić.- Położyłem nogi z powrotem na
stół.- Prawo zezwala na wykonanie jednego połączenia, a wy przecież nigdy nie
łamiecie prawa. Prawda?
- Tak masz
racje. Carl!- Krzyknął do jakiegoś gliniarza.
- Tak sir?- Spytał
kadet.
- Kolega
chciałby zadzwonić, zaprowadź go. Dobrze?- Odezwał się gliniarz.
Policjant
kiwnął głową i wskazał ręką na drzwi. Wstałem i zacząłem szukać kartki z
numerem telefonu od Dylana. Szliśmy wzdłuż korytarza. Zauważyłem telefon.
-Już sobie
poradzę, możesz iść.- Wymamrotałem.
- Wybacz
stary, ale muszę ci towarzyszyć.- Powiedział po czym oparł się o ścianę.
Wyciągnąłem
kartkę i wykręciłem numer do braciszka.
- Siema Dylan.
- To jak będziesz siedział grzecznie?
- Niestety muszę.
- Potrzebujesz prawnika, co?
- Jakbyś czytał w myślach. Mam
nadzieję, że kogoś znalazłeś.
- No znalazłem.
- To, co teraz mam robić?
- Prawdopodobnie będziesz nocował na
komisariacie, bo przecież do więzienia wysłać cie nie mogą.
- No to Zaj#biście, noc z
gliniarzami.
- Mogę pogadać z nimi żebyś wrócił do
domu na czas znalezienia prawnika, założenia sprawy itd.
- Kiedy to zrobisz?
- Postaram się dzisiaj.
- Ok, to dzięki. Narka.
- Pa.
- Ej kolego,
co teraz?- Spytałem Carla. - Dalej będziecie mnie przesłuchiwać czy dacie sobie
spokój?
- Teraz to
ty będziesz czekać grzecznie w celi.- Powiedział znudzony.
- Wszystko
fajnie, ale gdzie ona jest?- Warknąłem pod nosem.
-O Jezu,
chodź za mną. – Wymamrotał niezadowolony.
„W celi
Duncana”
Czemu ja stąd jeszcze nie uciekłem?
Miałem tyle okazji. Ten komisariat to jakiś żart. Nikt tu nie traktuje niczego
poważnego. W dodatku te ściany pomalowane na różowo. Aż rzygać się chce…
Po jakimś
czasie prowadzenia tego wewnętrznego dialogu zasnąłem.
Następny dzień
- Wstawaj
Duncan!- Usłyszałem czyjś głos.
- Jeszcze
chwila…- wymamrotałem coś pod nosem.
- Wstawaj
leniu! Jedziesz do domu!- Krzyknął.
- Że co?-
Przetarłem oczy i usiadłem na łóżku.
- No
przecież rozmawialiśmy o tym wczoraj przez telefon.- Odezwał się jakiś policjant.
- A to ty
Dylan. Nie rozpoznałem cię w tym wdzianku. – Uśmiechnąłem się.
- Ehh nie
ważne-przewrócił oczami- Spakuj swoje rzeczy i czekaj na mnie w aucie.- Rzucił
mi kluczyki.
- Spoko. –
Wziąłem torbę i wyszedłem.
„ W aucie
Dylana, 15 minut później”
- O jeszcze
tu jesteś?! Myślałem, że „zły” Duncan ukradnie samochód i odjedzie.- Powiedział
ze zdziwioną miną.
- Chciałem,
ale jesteś dosyć ważną częścią tej układanki i po prostu cie potrzebuję.-
Ostatnie słowa wypowiedziałem z niechęcią.
- Aha, dobra
no to jedźmy już. – Przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechaliśmy.
-
Rozmawiałem z komendantem. Masz 3 miesięczny areszt domowy. Nie możesz wyjść
poza obręb naszej dzielnicy inaczej pojedziesz prosto do więzienia. –
Przyśpieszył. On i taka prędkość?
- Skąd będą
wiedzieli, że przekroczyłem „granice”?- Spytałem.
- W domu
założysz taką jakby obroże na nogę.- Wyciągnął owy przedmiot z torby.
-
Zaj#biście. – Odpowiedziałem bez entuzjazmu.
- A jeszcze
coś. Znalazłem ci prawnika, ale będzie mógł przyjechać dopiero za 3 miesiące.- Powiedział
otwierając drzwi auta. Byliśmy na miejscu.
CDN.
To chyba najgorsze opowiadanie, jakie
kiedykolwiek napisałam. Ale wiedzcie, że to są dopiero początki i nie mogę
przyśpieszyć akcji, bo nie było by wiadomo, o co chodzi. Przykro mi, ale musicie
się pomęczyć i poczytać te nudne „wypociny (?)”. No cóż komentujcie i piszcie, kogo chcecie zobaczyć w
opowiadaniu.
Do zobaczenia
-Ari
Opowiadanie bardzo mi się podoba :) No cóż na pewno chcę zobaczyć Courtney,Heather,Alejandro i Scotta <3333
OdpowiedzUsuńJa chce Gwen, Courtney, Scotta .
OdpowiedzUsuńBardzo fajne c:
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudne :D
Czekam na nexta c:
Ari pisałaś mi, że nikt nie wejdzie, a jednak ja się zjawiłam.. :)
OdpowiedzUsuńNie piszesz wcale nudnych opowiadań. Wszystko musi mieć swój początek, żeby mogła być jakiakolwiek akcja, co nie znaczy, że musi być nudne.
Myślę, że zostaę na dłużej
Czekam na nexa.. c:
i zapraszam do siebie
http://mysecond-live.blogspot.com/ lub http://live-silver.blogspot.com/
jaka kolwiek*
Usuń